Święta czas radości czas by spędzić go z rodziną
A moje święta cóż nie umiem tego nazwać
Wczoraj mąż sobie popił no przecież święta
A ja kierowca więc bez procentów
A dziś każdy powód był dobry by powstała kłótnia
Choć czy to jest kłótnia jak on wyzywa depcze a ja słucham
Nawet głupia wycieraczka w aucie
To powód by pokazać kto pan
Wyzywał mnie na parkingu cpnu
Krzyczał że co wszyscy słyszeli
Wyzywał od pojebanych blondynek i kretynek itp
Ja już nie mam sił krzyczeć bronić się i awanturować
Ci co mnie znają tu dłużej wiedzą że kiedyś się broniłam
Teraz już nie mam siły jestem zmęczona
Dla swojego męża zawsze byłam nikim i zawsze będę tylko szmatą
Nawet jak coś osiągnę to później to wyśmieje i uzna za idiotyzm
Siedzę cicho płyną łzy a ja zaciskam usta by nie krzyczeć tak wygląda mój dzisiejszy dzień
Czy to grzech myśleć czasem o śmierci?