poniedziałek, 21 listopada 2022

zima

No piątek był ciężki 
Ale dałam radę
I co najważniejsze przetrwałam
Syn się buntował i stawiał okoniem
Wreszcie poszedł się upić
Wrócił o 3 nad ranem 
A o 5.30 poprosił by go zawieść do pracy
Bo on jeszcze chyba pijany
Dzień w pracy przetrwał przeżył
I korona mu nie spadła 
Czasem mi trudno go zrozumieć i ten jego bunt
Przyznał się wczoraj że w piątek wieczorem dzwonił do swojej kierowniczki
I usłyszał że jest potrzebny na innej zmianie bo nie ma nikogo innego
Obiecał jej że przyjdzie za co mu podziękowała 
A w sobotę mu nawet kierowniczka z innej zmiany podziękowała
Co prawda na kaca najlepsza praca 
Więc łatwo nie było ale  dał radę
Więc można jak widać 

A sytuacja z brakiem kartki o info też się wyjaśniła bo cały zakład pracował obie zmiany
A kartkę wieszają tylko wtedy gdy któraś ze zmian musi przyjść

I w tym tyg też już wie że pracuje w sobote 
I jakoś łagodnie to przyjmuje bez większego buntu 

A tak na marginesie na Mazurach zima 
I moje pierwsze jazdy po śniegu
W mieście jako tako ale dziś byłam na wsi 
To był hardkor na drodze szklanka
Nawet trawiastej dupę w aucie zaciągnęło
Ale nie spanikowałam i wyszłam z tego bez szwanku
Ale serce w gardle było jak widziałam przed sobą płoty
Już wiem że trzeba na wsiach jeździć wolniutko



czwartek, 17 listopada 2022

kolejny dzień


Noc nie dała ukojenia
Są momenty że czuje jak łza się rodzi w kąciku oka
Ale zajmuje ręce zajmuje głowę czym innym
Mimo że chłodno poszłam na działkę
Trochę po grabiłam trochę posiedziałam
Zaobserwowałam że sikorka przylatuje na patio
Trzeba coś znieść cos ptaszkom
Mimo że jesień działka uśpiona to nadal  daje mi ukojenie

Zdjęcia z działki z dziś






środa, 16 listopada 2022

nie stabilna emocjonalnie


Emocje nie opadły łzy dalej płyną
W środku coś krzyczy 
A ja jako matka zawsze stanę po stronie dziecka
Jestem matką kwoka jestem tego świadoma
Ale jako matka zawsze będę po stronie syna 
Będzie mógł mi się zawsze wyżalić 
Powiedzieć wszystko
I jako matka  muszę czasem znosić jego fochy 
To i tak kocham go ponad wszystko
I żadne słowa żadne mówienie bo matki wychowują później takich mami synków (słowa kobiety co nie ma dzieci)
Nie zmniejszy mojej miłości do niego 
Może nie wszystko umiałam go nauczyć 
Ale przecież nie każdy musi być wylewny i zaprzyjaźniać się z każdym
Mój syn jest nie ufny mało mówny długo mu zajmuje zaufanie innym.
Nie zajmuje się plotkami i donoszeniem
I gdy przychodzi na popołudnie do pracy i słyszy że następnego dnia ma przejść na rano do obcych ludzi
 Bo tak zwalniali że teraz jeden zachorował i na zmianie nie ma człowieka i 3 stanowiska stoja 
Nie wyspał się bo o 22 skończył a musiał na 6 być z powrotem to się złościł choć nic nie mówi 
I ja go rozumiem a kierownictwo oczekuje że będzie szczęśliwy i zadowolony
Że już w pierwszy dzień będzie z ludźmi rozmawiał wieszak się na szyji i czuł się jak u siebie
Postawili na stanowisko gdzie ostatni raz na swojej zmianie był w lipcu
Pozmieniały się wytyczne nazwy mebli 
Więc i dłużej mu schodzi lagowanie
Ale robi swoje i nie kłóci się nie awanturuje
Przychodzi do domu żali się że czuje się obco na tej zmianie. 
Wspieram go że się przyzwyczai żeby dał sobie czas 
Że jak tamten wróci z L4 może wrócić do swoich
Nie jestem pewna czy syn długo tam zostanie
Jeśli potrwa to dłużej nie zdziwię się jak się zwolni 
I dziś z ręką na sercu mogę powiedzieć że nie będę się złościła
Mimo że u nas w mieście ciężko z pracą.
I gdy dziś od syna kierowniczki usłyszałam tekst
"To on ma się dowiadywać czy w sobotę odrabiają dzień który zakład dał kiedyś wolny. Że kierownictwo wspomniało w październiku że w listopadzie zacznie się odrabianie (ale bez żadnej daty) to teraz oni mają się dowiadywać bo nikt nie będą nikogo informować osobiście (ale zebrania też brak by poinformować) ani wieszać kartki informacyjnej(choć kiedyś zawsze była karta z info że sobota pracująca)
Więc wybaczcie może ja nie znam się ale czy to nie obowiązek kierownictwa by poinformować o tym załogę 
To co teraz czasy że kierowników trzeba całować po rękach i o wszystko dopytywać co góra ustaliła
Dobijcie mnie bo ja się już zgubiłam w tym wszystkim i chyba nie rozumiem czasów i życia 




Kłamałam...a może oszukiwałam...
Nie pogodziłam się z diagnozą
Nie umiem zrozumieć
Pytam czemu ja...
I nie mam odpowiedzi...
Mam żal gdzieś w środku bunt
Bo ja nie chcę być taka byle jaka
W tej złości niszczę siebie
Niewiele śpię ciągle coś gdzieś dla kogoś
Zapominam o sobie...
Nieee ja nie chcę o sobie pamiętać
Bo nie warto nad czymś takim jak ja
Widzę jak się staczamy 
Rozpadam sie
Tylko patrzeć jak upadne na oba kolana i będę krzyczeć na całe  gardło


A może nie warto i tak nikt nie usłyszy....






niedziela, 6 listopada 2022

nie daje się


Ja nie umiem inaczej popłakałam dwa dni i starczy
Są jeszcze monety że ciężej mi ale idę dalej
Przed wczoraj przyszła pergola na działkę
Trawiasta z pomocą syna złożyła ją i ustawiła gdzie trzeba
Wywiercić trzeba było otworki by umocować w kotwach metalowych
Ale i z tym sobie poradziłam zaskakująco dobrze
Wczoraj pomalowałam impregnatem  i róże umocowałam by się pięła 
Dziś poszłam na działkę i dumna jestem z siebie prezentuje się dobrze
Jutro wezmę synowi  auto pójdę zmienić opony na zimowe bo pogoda się pogarsza 
Więc na jutro plan jest 
A i jeszcze jeden mam plan uzbierać sobie na taki bujak na działkę 




piątek, 4 listopada 2022

choroba postępuje

Miesiąc temu robiłam rezonans głowy
Bo covid-19 trochę opóźnił moje badania kontrolne
Wczoraj byłam z wynikiem u lekarza
Po wyjściu a to tu a to tam 
Ciągle coś gdzieś i minął mi dzień
Ale wieczorem gdy wróciłam i wysypałam leki z reklamówki co dostałam 
To tak poprostu się rozpłakałam
Bo ja głupio wierzyłam i miałam nadzieję że choroba się zatrzyma
Jednak niestety są kolejne zmiany w mózgu a te co były się powiększyły
Niby wiedziałam że na  Alzheimera nie ma lekarstwa
I że tylko można spowolnić postępowanie choroby
Leki które mam działają spowalniają zmiany i napewno było by ich więcej gdyby nie leki jak mówi lekarka
Ale do mnie wieczorem dotarło że lepiej już nie będzie i to mnie przeraża 
Mam gdzieś w sobie taki żal do samej siebie że jestem taka byle jaka
Nie udałam się Bogu oj nie udałam
Podzieliłam leki na dwa tyg i zaczynamy dalsze leczenie a może raczej spowalnianie choroby 



Popłaczę dzień może dwa
Po złoszczą się na siebie
Potem poukładam sobie to wszystko 
I jakoś wrócę do normalności 
Bo innego wyjścia nie mam

 
Ale jeszcze dziś mi ciężko gdzieś tam w środku
Do tego przyszła migrena
To wogole bez życia jestem
Łzy same płyną trochę z bólu głowy trochę z żalu do siebie
Popłaczę sobie tak w poduszkę po cichu