Syn odnajduje sie w pracy co bardzo mnie cieszy
I chyba czas do czegos sie przyznać
I chyba musze to wyrzucić
Bo cos zaczyna krzyczeć we mnie w środku
Ostatnie trzy tygodnie starałam sie nie myśleć o tym
Bo syn byl ważniejszy i jego troski
Tłumiłam te myśli gdy wracały obowiazkami
A od dwóch tygodni poprostu robilam jak glupia na dzialce
Aby tylko nie myśleć aby tylko nie wracaly myśli
I udawało sie naprawdę bo po 7-9 h na działce zmęczenie dawało w kość
Bo tam zawsze znajdowalam sobie prace
A to pielenie a to koszenie trawy a to cięcie żywopłotu
Wszysto tylko by zająć ręce głowę
Ale właśnie coś pęka późną nocą
Nie całe 4 tygodnie temu bylam u mojego Gi
Tak kontrolnie po roku ale miesiac przed zrobilam cytologie
I wizyta była inna niz rok temu
Bo jeszcze rok temu moja cytologia byla idealna żadnych złych rzeczy nieboraka brak
A teraz jest tragiczna moj Gi nie rozumial czemu
Co sie wydarzylo przez rok ze moj organizm tak sie wyniszczyl
Wyjaśniłam mu walke z zębem i trzy miesiące na antybiotykach
To napewno sie przyczyniło do wyjałowienia mojego organizmu
Osłabienia barier i flory i sa skutki
Wymaz cytologi w tak złym stanie ze tragedia i trudny do opisu
A w moim przypadku takie rzeczy to prosta droga do nieboraka
Za pół roku musze zrobic znowu cytologie by wykluczyć nawrót nieboraka
Dostalam garść leków by wzmocnić fukcje kobiece
Skutki widać na mojej twarzy
Poprostu mam wrażenie jak bym przechodziła trądzik młodzieńczy
Cera tragedia samopoczucie jeszcze gorsze waga szaleje
Ale uprzedzono mnie o takich skutkach
Jest to cholernie męczące
Gdy sie dowiedzialam od Gi o tym ze jest duze ryzyko czy szansa niech każdy zwie jak chce
Ze nieborak wrócił i juz leki nie pomoga
I potrzebne będą bardziej drastyczne środki
Powiedziałam NIE juz nie podejme kolejnej walki
Uświadomiłam męża że jeśli potwierdzi kolejny wynik nieboraka to ja sie poddaje
Poprostu nie dam rady juz teraz jestem zmęczona
Leki ktore sobie aplikuje utrudniaja funkcjonowanie
Juz starczy poprostu dość
Wiecej sił nie mam
Nie ukrywam boje sie bo tylko glupiec sie nie boi
Nikt poza moim mężem i synem nie wie ze jest tak źle
Nie chce o tym mówić ale tu wyrzucić musiałam bo inaczej zwariuje
Bo noce sa trudne myśli wracaja
Strach przytula za mocno
Obawa dusi za gardło
A brak sił wyciska łzy
Popłacze sobie w poduszkę
Rano wstanę założę uśmiech i przetrwam dzień