prawie trzy tygodnie nie zaglądałam tu
aż wstyd wielki wstyd
ale nie żebym tylko leżała i pachniała no nie nie nie
ja aktywna byłam jak nic
a to mój czarodziej mnie odwiedził z Marcinem
cudowny był to czas mogłam pokazać im swój mały świat
moje cztery kąty i mój raj moje kwiaty i inne roślinki
potem był czas ogarnąć ogród jesień przyszła na moje grządki
były też tradycyjne wykopki na wsi
i w tym roku nie odpuściłam u piekłam ziemniaki w ognisku
tak jak kiedyś za młodych lat
smakowały niesamowicie
ostatnio źle sypiam w nocy nie wiem czemu
nie zagłębiałam się w to za bardzo ale zaczyna być to uciążliwe
nie bardzo mi się to podoba gdzieś w środku brak spokoju
smak pieczonych ziemniaków w ognisku pamiętam do dziś, ten smak z dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńczęsto piekę ziemniaki w ognisku, a przynajmniej dwa razy do roku, to niemal rytuał, a na sen sama nie mam skutecznego lekarstwa, kiedyś pomagały wieczorne spacery, albo powiszenie w oknie otwartym na oścież... dzisiaj jeśli sen nie chce przyjśc to nawet z tym nie walczę...
OdpowiedzUsuńależ mi narobiłaś smaka na takie ziemniaki z ogniska! to smak dzieciństwa, wykopki u dziadków, cudny czas zatrzymany w pamięci:) też ostatnio nie sypiam ale wiem dlaczego. serdeczności moja droga:)
OdpowiedzUsuńWitaj ździebełko. Pewnie że wstyd i to jaki:) Żeby pachnieć, nie musisz wcale leżeć, to natura ździebełek. Ziemniaki z ogniska, już cię nie lubię bo też bym chciał. Przyjaciele wokół ciebie, to już spełnienie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWspaniale, że Twój czarodziej Cię odwiedził :) Miłe są takie chwile.
OdpowiedzUsuńPewnie odzyskasz spokój, musisz tylko sobie wszystko uporządkować w głowie. Spanie się polepszy :)
Clara
mmm...ziemniaczki na ognisku;)))) uwielbiam pieczone;)))))) mam nadzieje że spokój ducha powróci
OdpowiedzUsuńMnie też ostatnio było mało tutaj na blogowisku, ot życie, brak czasu na wszystko.
OdpowiedzUsuńZiemniaki pieczone w ognisku to i mój smak z dzieciństwa i wspomnienie wyjazdów na wieś do rodziny.
I mnie jakaś bezsenność dopadła, poduszka za twarda, kołdra za ciężka, natłok myśli- bo przecież nagle noc stała się od myślenia, a nie od spania. Ale to chyba ta pora roku, gdy człowiek traci energię i zaczyna popadać w przedzimowy marazm.