od lekarza do lekarza
no ale wiem już wszystko
mam 2 tętniaki do tego arytmie
no i jeszcze te zmiany miażdżycowe
z wyników wynikło ze jest to genetyczne
wiec chorobę można spowolnić ale nie uniknąć całkowicie
no cóz ważne ze da się spowolnić
leki do końca życia i jeden dzień dłużej
no ale jak trzeba to trzeba
do tego mój jeden z tętniaków dorobił sobie dodatkowa żyłkę
anomalia ale w moim przypadku dobra
bo jak tętniak nabroi na jednej z żył
to jest zapasowa co dotleni mózg
no i jeszcze wyszło ze gdzieś w kręgach szyjnych mam uciskany nerw
bo boli mnie bark już jakieś 5 lat
raz mniej raz bardziej i teraz trafiło na bardziej jak byłam u lekarza
i w czasie badania zauważyła lekarka ze się skrzywiłam
i po oględzinach dokładnych uciskach tu i tam dała skierowanie
musze zrobić rezonans bo bark od kręgosłupa odcinek szyjny mnie boli
ostatnio nawet mi ręka drętwiała ale nie przejęłam się tym
myślałam ze nanosiłam się ciężarów i dlatego tak jest
od lekarki usłyszałam ze to nie przelewki
bo ucisk nerwu może spowodować paraliż ręki
no kurczę felek jeszcze tego mi brakowało
no i jeszcze trzeba to ogarnąć ale to już spokojnie
we wtorek przyjechała tez Basi z Chełmna z mężem i dziewczynkami
a był i grill na działeczce miło spędziliśmy czas
no i były tez kajaki no i tu było już ekstremalnie
jakiś czas temu z mężem i synem byłam na kajakach było super
wiec teraz zabraliśmy gości i jeszcze moja siostrę z bratem
no i nigdy więcej kajaków
dostaliśmy dwa rodzaje kajaków niebieskie jak poprzednio
i czerwone nie pływaliśmy na nich i to był koszmar
facet co nam dawał kajaki wiedząc ze będzie dwoje dzieci dał dwa niebieskie
i powiedział ze to dla dzieci
a resztę czerwonych to znaczy trzy sztuki
no i ja i mąż Basi mieliśmy dzieci to wzięliśmy niebieskie
reszta płynęła w czerwonych i wszyscy zaliczyli wywrotki
kajaki jak tylko na rzece stawały bokiem od razu się przewracały i brały wodę
najpierw mąż z Basią zaliczyli wywrotkę
ja im pomogłam kajak doholować do brzeg i wylać wodę i się ogarnąć
jakieś 3 km dalej już przy brzegu stał syn przemoczony
znowu dobiłam do brzegu i mu pomogłam wylać wodę i się ogarnąć
do przystani jakies połowa trasy było już wszystko ok
na przystani rozpaliliśmy ogien była kiełbaska i chwila oddechu
nawet prawie wyschłam i pełni radości ruszyliśmy dalej
i jeszcze nie wypłynęłam a już siostra z bratem się wywrócili
i tu było ekstremalnie
brzeg strony do tego siostra w panice brat tez mimo ze mieli kapoki
kajak pełen wody siedzenie od kajaka odpadło i odpłynęło
reszta próbowała wyłowić ze swoich kajaków ale poszło na dno
i znowu ja z pomocą ruszyłam
uspokoiłam siostrę i brata doholowałam kajak i ogarnęłam wszystko
siedzisko okazało się ze było włożone a nie zamocowane solidnie
reszta drogi była pilnowanie się na wzajem
by żaden z czerwonych knajaków się nie wywrócił
bo mąż Basi mimo pierwszego kontaktu z kajakiem nie wywrócił się a był w niebieskim
po dobiciu i odstawieniu kajaków dzwoni do mnie szef od kajaków z pretensja
ze kajak nie ma siedzenia i ze trzeba koszty ponieść
no i tu moja cierpliwość się skończyła
bo nie dostałam paragonu jak wynajmowałam kajaki
do tego to nie moja wina ze siedzisko było nie zamocowane
no i do cholery ważniejsza była siostra niż siedzisko
a on mi z tekstem ze wie ze sa złe mocowane lub wcale
gdy mu powiedziałam ze siostra z siedziskiem wypadła to on to"chyba dobrze"
to szlak mało mnie nie trafił
to się zapytałam "pan chyba żartuje może mam być wdzięczna ze niesprawny kajak dostałam "
ale zapytałam jaki jest koszt siedziska to powiedział ze on musi się dowiedzieć
to mu powiedziałam "to jak się pan dowie proszę zadzwonić i od razu rachunek wystawić "
zobaczę kiedy i czy zadzwoni...
w sumie wszyscy mam co wspominać
podziwiali mnie za opanowanie na rzece
niestety cała noc miałam koszmary ze ktoś się znowu przewraca
Zrobiłabym awanturę jak stąd do Szanghaju...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMaszyna spłatała mi figla, poprzestawiała mi literki i wyrazy, komentarz usunęłam bo wyglądało strasznie....jak dobre towarzycho toi zabawa przednia...
OdpowiedzUsuńWywrotki na kajaku to nieprzyjemna historia, bywa że ktoś spanikuje i nie da rady się podnieść...
OdpowiedzUsuńTym barkiem to mnie wystraszyłaś, bo też mam jakieś bóle. Miałam kiedyś rezonans głowy, okropne przeżycie, jak w beczce, do której strzelają z karabinu.
Zdrowia życzę... tak siedzę i dumam nad tą twoją oceny ciała... aż sobie westchnęłam... Obiecywałam sobie, że podczas urlopu porobię badania... ta... muszę sie w końcu też wziąć za siebie...
OdpowiedzUsuńJak czytalam o tych kajakach, to jakbym Horror czytala! Dla niedoswiadczonych jest to malo wesole, doswiadczeni jakos to przezyja…. A jeszcze gorzej by balo, jakby cenne rzeczy poplynely w dal… Ja mialam wywrotke raz, z powodu mojej glupoty, ale nic w kajaku nie mialam, wiec nic nie pogubilam :)
OdpowiedzUsuńZe zdrowiem nieprzyjemnosc :( tu nie da sie nic madrego, ani nic glupiego napisac...
Dużo tego. Mam nadzieję, że jesteś w dobrych rękach.
OdpowiedzUsuńNa kajakach kompletnie się nie znam, nigdy nie pływałam. Nie mogę więc nic doradzić.
Kajaki jednak bywają niestabilne.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :)
no to się działo, a działo :) Trzymaj się i zdrowiej! ścisk i cmok!
OdpowiedzUsuń