no bo z tego mego milczenia i tej ucieczka od ludzi
wyszedł Zdzisław wędrowniczek
jednego dnia sprawdziłam co ma czego mi brak
drugiego zaopatrzyłam się w brakujące kijki kołeczki
mąż samem mnie nie puścił do lasu z obawy ze się zgubie
wiec razem przywieźliśmy niezbędne rzeczy
no i potem się zajęłam w ciszy w spokoju w mym raju
cięłam piłowałam stukałam wbijałam wkręcałam
na koniec złożyłam w całość i jest kolejny gość na działeczce
boski....już zawładnął mym sercem...
OdpowiedzUsuńno przystojny powiem Ci, ale żywego człowieka nie zastąpi ;)
OdpowiedzUsuńale fajnie ci to wyszło;)
OdpowiedzUsuńWitaj ździebełko. No nie, kolejnego chłopa się tobie zachciało? Ja się nie dziwię, że do lasu ciebie samej nie puszcza:) A wiadomo to, co byś sama stamtąd przytargała? Muszę jednak przyznać, że talent masz. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńhaha Zdzisław wędrowniczek :P uroczy ;D ... nie powiem nieźle Ci wyszedł ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!