ja niespokojny duch
ja ciągle pędząca
tam w tych murach odpoczywam
w tych grubych zimnych murach znajduje ukojeni e
znajduje cisze i czas dla siebie
nie są mi obce mury klasztorne przecież je znam od środka
ale tam w Miedniewicach znajduje mój mały świat
tam jestem jakby bliżej Boga
wyciszam się znajduje chwile dla siebie
i pogaduchy z Jezusem jak kiedyś
tam nie biegnę tam rytm dnia wyznacza modlitwa
lubię ten czas tam i nawet nie przeszkadza mi krata w rozmównicy
tam w tych murach odpoczywam
w tych grubych zimnych murach znajduje ukojeni e
znajduje cisze i czas dla siebie
nie są mi obce mury klasztorne przecież je znam od środka
ale tam w Miedniewicach znajduje mój mały świat
tam jestem jakby bliżej Boga
wyciszam się znajduje chwile dla siebie
i pogaduchy z Jezusem jak kiedyś
tam nie biegnę tam rytm dnia wyznacza modlitwa
lubię ten czas tam i nawet nie przeszkadza mi krata w rozmównicy
przychodzę pokornie patrzę na Twe ukrzyżowane oblicze
spuszczam głowę nastaje cisza…?
nie to ja milczę po prostu milczę a Ty czekasz
aż się uspokoję aż zbiorę myśli… aż się odważę…
przecież mnie znasz wiesz że idealna nie jestem
ale czekasz cierpliwie az wreszcie zacznę mówić
i przychodzi ta chwila otwieram serce wyłączam umysł
i zaczyna się rozmowa
taka nasza prawda…?
pamiętam dobrze te godziny w kaplicy
pamiętam tego się nie zapomina
i budzi się we mnie dziecko małe skruszone i bezradne
czuje łzy na policzku czuje jak płyną po twarzy
ale taki jest ich żywot stworzyłeś je by dawały ukojenie
rozmowa z Toba mój Jezu jest taka nasza
pełna emocji ale i spokoju
zawsze ocierasz moje łzy swoja przebita dłonią
napełniasz moje serce swoja miłością i spokojem
pomagasz wstać z kolan podnosisz mi głowę i mówisz
„ idź dasz rade ja jestem obok”
dziękuje Ci mój Jezu w Cierniowej Koronie że Jesteś mi tak bliski
spuszczam głowę nastaje cisza…?
nie to ja milczę po prostu milczę a Ty czekasz
aż się uspokoję aż zbiorę myśli… aż się odważę…
przecież mnie znasz wiesz że idealna nie jestem
ale czekasz cierpliwie az wreszcie zacznę mówić
i przychodzi ta chwila otwieram serce wyłączam umysł
i zaczyna się rozmowa
taka nasza prawda…?
pamiętam dobrze te godziny w kaplicy
pamiętam tego się nie zapomina
i budzi się we mnie dziecko małe skruszone i bezradne
czuje łzy na policzku czuje jak płyną po twarzy
ale taki jest ich żywot stworzyłeś je by dawały ukojenie
rozmowa z Toba mój Jezu jest taka nasza
pełna emocji ale i spokoju
zawsze ocierasz moje łzy swoja przebita dłonią
napełniasz moje serce swoja miłością i spokojem
pomagasz wstać z kolan podnosisz mi głowę i mówisz
„ idź dasz rade ja jestem obok”
dziękuje Ci mój Jezu w Cierniowej Koronie że Jesteś mi tak bliski
gdybym umiała sobie pogadać....z Nim.....nie umiem, zapomniałam..
OdpowiedzUsuńcokolwiek bym napisała to będzie takie nijakie...
OdpowiedzUsuńW czasie modlitwy budzi się w człowieku dziecko, takie małe i skruszone! Pięknie to ujęłaś, cały ten wiersz jest gorącą modlitwą do Stwórcy. Myślę, że warto się modlić własnymi słowami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane..
OdpowiedzUsuńWitaj ździebełko.To co napisałaś jest piękne, dlatego że bije od niego prawda, która wkradła się w moją duszę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitaj ździebełko.To co napisałaś jest piękne, dlatego że bije od niego prawda, która wkradła się w moją duszę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńcokolwiek bym nie napisała będzie chyba nie na miejscu..... nie mam aż tyle pokory.
OdpowiedzUsuńJesteś chyba gorliwie wierzącą osobą, co w dzisiejszych czasach, w XXI wieku jest dość rzadkie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
mnie chyba od dłuższego czasu brak tej szczerości, albo po prostu nie jestem na nią gotowa...
OdpowiedzUsuńpięknie ujęłaś w słowa ten duchowy kontakt :)