to był ciężko dzień
zawiozłam syna przed 6 do pracy
nastawiłam chleb by rósł
zawiozłam męża na wieś
bo dziś wędził mięso z bratem
i robili kiełbasy jutro będą wędzone
ja ogarnęłam aptekę sklepy
zatankowałem bo "karaś"(auto syna) już mało miał paliwa
zrobiłam ostatnie porządek w domu upiekłam chlebek
o 14 odebrałam syna dokończyłam obiad
i wyskoczył mi niespodziewany wyjazd na inną wieś
bo odmówić głupia nie umiałam
bo komuś się nie chciało
bo ktoś lubi się użalać nad sobą
bo komuś tak wygodnie
szkoda że nie pomyśleli
prosząc mnie o pomoc
że ja też mam swoje życie
pomogłam mimo że dokucza mi dziś serducho
przywiozłam męża z przepysznymi wędlinami
udało mi się załatwić wszystko
a może nawet i wiecej
jakim kosztem
o to nie pyta nikt
jeszcze parkując na jednym z osiedli
bo zawoziłam koleżance mięsko
facet z okna zwyzywał mnie na czym świat stoi
bo za blisko jego auta zaparkowałam
może po mistrzowsku nie zaparkowałam to fakt ale nie dotknęła jego auta
i w liniach się zmieściłam
i tylko dosłownie na 2 minuty tam stanąłem
później się okazało że to nie pierwszy raz się komuś tam oberwało
bo tam blok wspólnoty mieszkaniowej jest
i jak parkuje ktoś kto nie jest z tego bloku jest zawsze przeganiany nawet wzywana jest straż miejska
no to tak wygląda duch bożonarodzeniowy u niektórych ludziach porażka
W tym roku mniej ale zrobiłam kilka stroików na święta