poniedziałek, 30 stycznia 2017

dzień przed...

zaczęłam dzień
wczoraj troszkę się spakowałam dziś dokończę
a jutro  zgłoszę się do szpitala
staram się nie myśleć  po prostu chcę mieć to za sobą
ostatnie dni były pełne wrażeń
co prawda miałam oddziała wewnętrzy w domu
bo chłopaki mi się rozchorowały
wiec trzymałam się na uboczu tylko leki podawałam
sama witaminki zjadałam i są efekty
oni kichają  nosami ciągają
a ja zdrowa jak ryba grypa mnie nie dopadła
starałam sie zajmować sobie dni
zrobiłam zakupy chłopakom co by nie zginęli gdy mnie nie będzie
dla siebie kupiłam kolorowankę dla dorosłych
no jak kolorowanka to i kredki trza było kupić
bo syn w takim wieku ze kredek brak u nas
kupiłam tez temperówkę by kredeczki ładnie temperować
i mimo że zostałam wyśmiana przez syna że cofam się w rozwoju
to mogę powiedzieć  działa takie kolorowanie antystresowo
po prostu inny świat  potrafiłam się wyłączyć
myślałam ze cierpliwości nie będę miała do tych malutkich elementów
ale jednak mam i to sporo tej cierpliwości
choć dziś pewnie nie będę w stanie się skupić
strach zamienił się w niecierpliwość chciała bym mieć już to za sobą

nie żegnam się bo to było by takie jak bym nie zamierzała wracać
a ja chcę wrócić tu do Was i do mojego życia
jest jeszcze tyle do zrobienia
jest  tyle do wyjaśnienie
ma odłożone ważne rozmowy
są zaplanowane kawki i spotkania
wiec idę się naprawić i wrócę za jakiś czas
wierze ze wrócę pełna życia i uśmiechu
wiec Kochani trzymać kciuki





poniedziałek, 23 stycznia 2017

poniedziałek

okłamuje innych każdego ranka
mówię sobie dasz rade  nie myśl tyle
ale się nie da może jestem głupia
ale po prostu nie umiem nie myśleć
nie potrafię się odciąć wyluzować
syn zawalił półrocze ma 3 oceny niedostateczne
z czego jedna będzie musiała zaliczyć
do tego dziś drugie raz oblał prawko
brak mi sił to ogarniać
staram się być twarda uśmiecham się
ale cos w środku krzyczy
jestem zmęczona tym wszystkim
brakuje mi sił ,sił by się uśmiechać z serca
mam ochotę się zamknąć w domu 
wyłączyć telefon zamilknąć po prostu zniknąć
łzy same płyną wycieram  je ukradkiem
nie wiem jak długo jeszcze pociągnę
jak długo jeszcze uda mi się udawać
boje się ze rozpadnę się na kawałki
że nie udźwignę ciężaru że się rozpadnę
przestaje mieć chęć do walki o siebie
boje się prosić o pomoc
wstyd mi się przyznać ze jestem tak słaba
jestem zmęczona....
cholernie zmęczona tym wszystkim


piątek, 20 stycznia 2017

piątek

ostatnie dni były huśtawką emocjonalną
były łzy bezradności złości
była radość mała skromna cicha
były godziny na telefonie
były rozmowy mniej i bardziej trudne
były nieprzespane noce
dni z kołdra na głowie i zasłoniętymi roletami
a dziś a dziś  powiedziałam sobie dość
rano spojrzałam w lusterko
nastroszyłam włosy i wzięłam się do działania
nie ma co się rozczula nad sobą
nie ma co siedzieć w kącie i płakać
trzeba się ogarnąć wziąć znowu życie w swoje dłonie
ostatnio trochę mi przez palce uciekło
uśmiech gdzieś się schował w kąt
znalazłam go dziś trochę  jeszcze nieśmiały jest
trochę nie pewny ale  oswoję go na pewno


pewnie  gdy trafie na odział wróci strach
pewnie będę się bała ale to chyba normalne
i mam jeszcze 10 dni by się oswoić z tym
by nie wpaść w panikę i w dół
więc głowa do góry i do przodu



piątek, 13 stycznia 2017

bogata

każdego wieczora zwijam się w kłębek
nakrywam kołdrą i marze o śnie
on przychodzi... tylko zawsze nad ranem
tysiące myśli... pytań bez odpowiedzi
rano mam ochotę  udusić budzik
ale staram się funkcjonować
żyć normalnie... doceniać chwile
czasem się nawet uśmiecham
bo przecież nie mogę się poddać


uświadomiłam sobie też że jestem bardzo bogata
nie chodzi mi o pieniądze i rzeczy materialne
bo to wszystko do nabycia
o zdrowi jak widać tez nie mogę tego powiedzieć
bo troszkę zaszwankowało wiec w to bogata nie jestem
ale jestem bogata w przyjaciół
w dobrych ludzi obok siebie
bo nic tak siły nie daje niż dobre słowo drugiego człowieka
bo nic tak nie stawia do pionu jak rozmowa
bo nic tak nie daje wiary jak wiara człowieka w drugiego człowieka
wiec jestem bogaczką jak mało kto
bo wierzą we mnie inni nawet jak ja sama przestaje wierzyć w siebie
bo mam z kim porozmawiać o każdej porze nocy i dnia
i są ludzie co maja dla mnie dobre słowo i uśmiech


wtorek, 10 stycznia 2017

wtorek

6 grudnia we wtorek dowiedziałam się że mam nieboraka
20 grudnia we wtorek miałam kolposkopie i biopsje
3 stycznia we wtorek był wynik histopatologiczny
dziś byłam u mojego Gi i jest to wtorek
termin do szpitala na wycięcie nieboraka to 31 stycznia to wtorek
wiec nic dodać nic ująć  choroba wtorkowa


nic nie dzieje się w życiu bez przyczyny zawsze jest po coś
mimo że rodzina ma mnie gdzieś to ja nie jestem sama
mam przyjaciół dalsza rodzinę i Was
na początku byłam zła że taki prezent na mikołaja dostałam
że właśnie 6 grudnia usłyszałam o chorobie
czarodziej próbowała mi wytłumaczyć że to prezent
nie widziałam tego byłam zbyt zła i wściekła
dziś mogę z ręka na sercu powiedzieć to prezent
bo dzięki temu będę żyła




piątek, 6 stycznia 2017

do przodu

bałam się czwartku
chyba tylko głupi by się nie bał
pani doktor jak mnie zobaczyła uśmiechnęła się
ja w ręku dzierżyłam wyniki
i ni w ząb ich nie rozumiałam bo jakieś skróty  i łacina
lekarka wzięła wynik  przyniosła moja kartę i zaczęła
od pogratulowania mi ze się badałam
a potem wyjaśniła wszystko ze szczep złośliwy ze trzeba operacje
i że nie ma co zwlekać bo im szybciej tym lepiej się tego pozbyć
wytłumaczyła wszystko wyjaśniła rozrysowała
poinformowała mnie gdzie mogą mi zrobić operacje
i co później będzie się działo i jak wyglądało
i zapewniła ze usłyszę kiedyś słowa jest pani zdrowa
wyszłam spokojna i pozytywnie nastawiona
mąż jak usłyszała operacja już nie był tak zachwycony
bo on z tych co lepiej nie ruszać
a mi lekarka przedstawiła wizje co może być jak zostawię to na pół roku
jakie mogą być przeżuty i konsekwencje
lekarka zapewniła ze mogę kontynuować leczenie u mojego Gi
wypisała zalecenia dała historie choroby i wszystkie wyniki badań
już na wtorek jestem zapisana do mojego Gi
mam nadzieje ze już ustalimy termin operacji


wiele osób z mnie trzymało kciuki
w czwartek dostałam wiele pięknych i dających siłę smsów
niestety żaden nie był od matki ani od żadnej z trzech sióstr
czy mi przykro tak nie ukrywam przykro mi
dziś dostałam zapytanie od jednej siostry jak wyniki
odpowiedziałam ze to złośliwe i będę miała operacje
 jej odpowiedz miła "oh trzymaj się "
no i po rozmowie
druga zadzwoniła nie żeby zapytać się co u mnie
tylko by zapytać czy kuzynka podwiezie ją do mamy
(oczywiście chodziło  bym ja załatwiła ją)
bo trzeba siatkę na wędzenie mięsa zawieść bo brat zapomniał
(zaznaczam mięso nie dla mnie tylko dla pierwszej  siostry)
gdy powiedziałam ze kuzynki nie widziałam
padło pytanie jak wyniki
odpowiedz moja któtka była ze będę miała operacje
opowiedz siostry tez krótka " acha ok"
z ich strony nie było więcej pytań więc i ja nie ciągnęłam
potem jeszcze chciała bym jej busy na wieś sprawdziła czy dziś jezdza
no i na tym się zakończyło wsparcie rodzinne


i mimo że wczoraj spędziłam miło wieczór
bo byłam na wigilii firmowej z dawnej pracy
pośmiałam się pożartowałam miło było
wiem że wyciągnęli mnie bym nie myślała
bym trochę się oderwała i spedziała miło czas
za co jestem bardzo wdzieczna kierowniczce i Reni
no tylko one wiedza co mi jest


ale dziś od rana miałam trudniejszy dzień
gdzieś łzy się cisnęły do oczu
gdzieś w środku  rosła gorycz i rozczarowanie
zaczęły zbierać się myśli jak to będzie i co mnie czeka
przyszło uczucie bazradności
ale byli obok mnie dobrzy ludzie co pomogli przetrwać
co dali siłę i nadzieje
pewnie nie raz jeszcze będzie mi ciężko
pojawią się wątpliwości obawi i strach
ale na przekór wszystkiemu dam rade


a dziś  zrobiłam gofry  może ktoś się skusi
mam bita smietane syrop klonowy
i dzemy własnej roboty z czarnej porzeczki mam też
z cukinni -jest pomarańczowy
truskawkowy
agrestowy
czerwona porzeczka
i wiśniowy no znajdzie się tez jabłkowy
dla każdego coś dobrego







wtorek, 3 stycznia 2017

do czwartku

święta planowane były rodzinne
wszystkie siostry braci  i rodziny
prawie 20 osób czy wigilijnym stole
i były straszne i do niczego
wszyscy z dala ode mnie  bali się odezwać jakbym była toksyczna
nie planowałam za to już z nimi  sylwestra
a jednak miałam go i to niespodziewanego
bo kuzynka z mężem tez sami
wiedziała ze nie mam ochoty ale namówiła mnie
i szczerze dobrze zrobiła było super
na drugi dzień  głosu nie mogłam wydobyć z siebie
tak się naśpiewałam
ja mam tego pecha ze w nowy rok ma urodziny
wiec podwójnie życzenia zbierałam
i rozbawiły mnie życzenia męża kuzynki
bym jak najszybciej się pozbyła skorupiaka
mój rak ma kolejny przydomek

dziś miałam trudniejszy dzień
łzy same płynęły i dobijała mnie bezsilność
czekanie na wynik i niepewność
dziś dowiedziałam się popołudniu wynik jest
no ale do czwartku musze czekać bo pani doktor ma wolne
ale i tak spokojniejsza jestem  bo wiem ze znowu cos będzie się dziać
a siedzenie i czekanie to nie mój świat oj nie mój
już umówiłam się z moim Gi na wtorek za tydzień i już będzie z górki
noce są trudne nie przespane ale chyba tak czasem będzie  gdy myśli za dużo