piątek, 23 lutego 2018

chora...

no i mnie dopadło
przeziębienie
choć drastyczne
bo na antybiotyku jestem
krtań zawalona głosu nie mam
kaszel okropny mało płuc nie wypluje
ale spokojnie już mi trochę lepiej
choć dziś z domu nie wyszłam
wiec jak to mówi mój syn" źle z tobą..."
no i musze przyznać  czułam się okropnie
przez ostanie dwa dni
ale  sa i dobre wieści
mój wynik na nieboraka jest dobry
wiec na kolejne pól roku mogę spać spokojnie
po wizycie u neurologa zapisałam się na rezonans
skierowanie pilne termin 10 lipca na NFZ
choć i tak myślę ze nie jest tragicznie
mąż kiedyś prywatnie czekał 5 miesięcy
wiec ja poczekam 4 i przeżyje


ostatnio trochę myślałam o swoim życiu i ludziach co mnie otaczają
zauważyłam ze niektórzy  nie dają siły nie leczą ran
ze są jak pijawki co wysysają ze mnie radość uśmiech chęć życia
rozmowy z nimi czynią dużo złego
czas odciąć się od tych ludzi








sobota, 17 lutego 2018

droga

czasem ludzie stojący obok
nie rozumieją mojej drogi
i nie musza bo przecież to tylko moja droga
nigdy nikomu nie będzie dane iść moją droga
i nigdy nikt jej nie zrozumie
moja droga jest czasem kręta czasem zbyt wiele gór ma
ale są tez  i proste kawałki
są tez i chwile tak spokojne i ciche jak teraz
bo jakoś wszystko się układa
syna ręka się goi  i w szkole jakoś mu idzie
ja czuje się już dużo lepiej jeśli chodzi o depresje
jest różnica bardzo duża jeśli chodzi o ten aspekt
do tego ogarnęłam neurologa i mam leki na migrenę
wiec nie jest mi już ona tak straszna jak kiedyś
choć jeszcze czeka mnie kilka badań i rezonans
ale  dobrze jest i nie ma co marudzić
wiec choć czasem moja droga wydaje się zbyt kreta i górzysta
to wiem ze to moja droga
i może właśnie tam za tamtym zakrętem będzie prościej
będzie łatwiej i spokojniej
bo żadna droga nie jest tylko kreta lub tylko prosta



walentynki za nami  i choć każdy dzień jest dobry na okazywanie uczuć
ja dostałam kwiatki do chłopaków (syn kupił mąż się dorzucił)
ja zrobiłam im ulubione dania na obiad 
a na deser cos słodkiego kupiłam
bo czasem tak niewiele trzeba by komuś sprawić radość






niedziela, 11 lutego 2018

co za weekendy

tydzień temu  mąż poszedł na imprezę
na pożegnanie kolegi bo przenoszą go
wrócił w stanie nietrzeźwości
niby normalne ale ze az takim złym stanie
to się nie spodziewałam
chorował cała niedziele
męczył się okrutnie
no ale takie sa skutki picia wódki 
tydzień był z różnymi wzlotami i upadkami
jat to w normalnej rodzinie
choć nie wiem czy normalni do końca
w piątek jak to ona lubi przyszła niespodziewanie
i zwaliła mnie z nóg jak nigdy migrena złoza jedna
ból głowy zaczął się o 13stej
o 18stej doszły mdłości i wymioty
i jak nigdy nic nie pomagało
bo ja już znam swoja migrenę
i w miarę sobie z nią radziłam jak mnie łapała
ale tym razem nie dałam rady
i o 23.30 mąz zawiózł mnie na pogotowie
ledwo na nogach się trzymałam
ale szybko mi pomogli
choć podanie kroplówki niebyło łatwe 4 razy się wkuwali
i nic nie dawało reka spóchnieta jak bania do tego since
az pomoc wezwać musieli i inna  wenfron wkuwała
ale czego się dziwić jak ja odwodniona na maksa byłam
ale już po pierwszej kroplówce czułam róznice i do życia wracałam
lekarka zaglądała do mnie co jakiś czas sprawdzając jak się czuje
i przyznała jak przyszła z wynikami ze całkiem inna kobieta ze mnie po dwóch  kroplówkach
przyznaje narzekają na nasz SOR w moim mieście ale  ja nie narzekam
zajęli się mną naprawdę dobrze i szybko mi pomogli
spotkało mnie tez sporo wyrozumiałości i życzliwości
wiec ja nie  narzekam i jestem wdzięczna za pomoc
choć może ktoś miał by pretensje za te since i nie udane wkucia ale nie ja
lekarka uprzedziła jak objawy wrócą bym z powrotem wróciła do  nich
ale reszta nocy była spokojna i dzień tez  do 15stej
w sobotę  ból głowy wrócił i jak leki nie pomogły i zaczęły się mdłości
wiedziałam czekać nie ma na co i ruszyłam znowu na pogotowie
tam inny lekarza ale  tez pomógł i dał kolejna kroplówke
ale teraz łatwiej było podac bo i odwodniona jeszcze nie byłam
wiec wszystko sprawnie i gładko poszło i wróciłam do domu
nad ranem ból lekko wrócił ale wzięłam lek i pomogło
wiec życ będę i naprawdę migrena to zołza jakich mało
syn poszedł na ognisko w sobote  no jak to młodzież
kiełbaskę upiekła trochę wypiła tańce hulanki i swawole
i ta moja sierota się wywróciła 
gdzieś koło ogniska i poparzył sobie prawą dłoń (syn lewo ręczny)
nic nie powiedział jak wrócił bo martwić nas nie chciał
ale gdy siedział w łazience nad wanna i woda leciała i leciała
domyśliłam się ze cos jest nie tak
no i pokazał  dłoń z bąblami opatrzyłam ją
dałam mu żelowy okład by złagodzić  ból
dziś poszłam kupiłam mu specjalną piankę na oparzenia
dziś też mu podałam cos od bólu bo wczoraj miał procenty we krwi
i to nie sprawiedliwe mąż pił męczył go kac okrutnie
syn pił i poparzył dłoń teraz cierpi
 a ja zero alkoholu i tak się męczyłam


piątek, 2 lutego 2018

piątek

byłam na cmentarzu
dobrze mi zrobiła ta chwila z tata
jest coraz lepiej coraz lepiej
i mimo ze przychodzi myśl ze już bez leków sobie poradzę
to Czarodziej ma racje musze brac jak zalecił lekarz
dziś byłam na badaniu cytologicznym za miesiąc będzie wynik
wiec jeszcze troszkę poczekam
zrobiłam sobie całkiem długi spacer po mieście
nawet kupiłam nowe doniczki na balkon
ja po prostu już zaczynam żyć wiosną
i lubię na balkonie tez mieć kwiatki


ostatnio byłam z siostrami na wsi
pojechałyśmy autobusem i 3 km szłyśmy z buta
pogoda nam dopisała i spacer był udany
miło było tak powdychać świeżego powietrza
do tego pogadać o wszystkim i niczym
pośmiać się pożartować
dawno nie było takiego dnia
byśmy we trzy się zebrały na wieś
na wsi mama robiła pierogi z mięsem
a nam znalazła prace przy drzewie
nie mam to tamto nawet piłą drzewo cięłam
a ile przy tym śmiechu było
był to udany dzień taki inny spokojny bez nerwów i biegu
choć pracowity to bardzo udany
już nie mogę się doczekać kiedy na działce będę mogła oddać się pracy