No piątek był ciężki
Ale dałam radę
I co najważniejsze przetrwałam
Syn się buntował i stawiał okoniem
Wreszcie poszedł się upić
Wrócił o 3 nad ranem
A o 5.30 poprosił by go zawieść do pracy
Bo on jeszcze chyba pijany
Dzień w pracy przetrwał przeżył
I korona mu nie spadła
Czasem mi trudno go zrozumieć i ten jego bunt
Przyznał się wczoraj że w piątek wieczorem dzwonił do swojej kierowniczki
I usłyszał że jest potrzebny na innej zmianie bo nie ma nikogo innego
Obiecał jej że przyjdzie za co mu podziękowała
A w sobotę mu nawet kierowniczka z innej zmiany podziękowała
Co prawda na kaca najlepsza praca
Więc łatwo nie było ale dał radę
Więc można jak widać
A sytuacja z brakiem kartki o info też się wyjaśniła bo cały zakład pracował obie zmiany
A kartkę wieszają tylko wtedy gdy któraś ze zmian musi przyjść
I w tym tyg też już wie że pracuje w sobote
I jakoś łagodnie to przyjmuje bez większego buntu
A tak na marginesie na Mazurach zima
I moje pierwsze jazdy po śniegu
W mieście jako tako ale dziś byłam na wsi
To był hardkor na drodze szklanka
Nawet trawiastej dupę w aucie zaciągnęło
Ale nie spanikowałam i wyszłam z tego bez szwanku
Ale serce w gardle było jak widziałam przed sobą płoty
Już wiem że trzeba na wsiach jeździć wolniutko
No widzisz, może wszystko po kolei się ułoży, nie ma łatwo, ale taki chrzest bojowy czasem procentuje...
OdpowiedzUsuńOj, na drogach niebezpiecznie, mąż widział straszny wypadek z udziałem ratowniczego śmigłowca nawet!