czwartek, 15 grudnia 2016

czwartek

przyszedł poprzedniej nocy
niespodziewanie  po 21wszej
kryzys i czarne myśli
po 2 h napisałam do R. "śpisz"
oddzwoniła od razu dobrze mieć taka siostrę cioteczną
bo proszę mi uwierzyć  żadna z moich sióstr nie dzwoni
ani nie pyta jak daje sobie rade
matka jak zadzwoniła t tylko by cos jej załatwić
żadnego pytania  nie było o to jak u mnie
wic ja tez nie mówię nie żale się
ale tamta noc była okrutna
najtrudniejsza ze wszystkich
przyszły myśli a jak nie dam rade a jak przegram
a jak cos mi się stanie co z mężem i synem będzie
co z moim ogrodem kto zajmie się różami liliami moimi
to będzie dbał o moje  storczyki w moim małym mieszkanku
przyszły mi myśli ze musze się wyspowiadać tak z całego życia
no uwierzcie mi ja po prostu zaczęłam się bać tak po ludzku bać
R. godzinę wisiała ze mną na telefonie
uspokoiłam się trochę  potem wiedziałam ze musi się zdrzemnąć
bo rano na 5 do pracy miała i tak byłam jej wdzięczna ze była
nie spałam do 4.20 napisałam do hepaty podzieliłam się moim strachem
nie oczekiwałam ze odpisze w nocy ale było mi lżej
rano dostałam  sms i słowa mnie urzekły
" tylko nie bój się bać i kryzysów bo to normalne ale masz przyjaciół którzy pomogą"
i przyznaje się słowa nie bój się bać  urzekły mnie
bo ogólnie daje rade  nawet się uśmiecham bo nie wszyscy musza wiedzieć ze mi źle
ale mam prawo jestem człowiekiem czasem uronić łzę w poduszkę
ale nie mam ochoty się poddać nie nie ja
jak powiedział mi mój czarodziej zobacz ile w tym złym dobrego się dzieje
bo nie ma co się okłamywać rak to nie katar i złe to jest
ale w tym wszystkim mam przyjaciół wyjątkowych ludzi bliżej lub dalej odemnie
wiele takich dziwnych pozytywnych zbiegów okoliczności się pojawia
czy z zachowania mojego Gi ,czy z wizytą jeszcze przed świętami w poradni
i że ma kto mnie zawieść na dodatkowe badania
i szczerze wszystko w ciągu dwóch tygodni da się ogarnąć
mam szczęście ze gdy jest źle mam do kogo napisać zadzwonić w środku nocy
wiec jestem szczęściarą bo nie jestem sama
jeszcze 4 dni i będzie wiadomo więcej
bo nie oszukujmy się ja do cierpliwych nie należę
tego mnie chyba Bóg uczy teraz


no i ja ździebełko zakupiłam choinkę
nie mała nie duża taka w sam raz po sam sufit
jeszcze na balkonie jest bo musze wene mieć do upiększenia jej
ale ogarnę i to o świętach trochę trudniej mi myśleć
ale co nieco  już kupione mam wiec dam rade
bo w te święta to chyba dla mnie najważniejszy będzie spokój
i bycie z mężem i synem







7 komentarzy:

  1. trzymaj się kochana. nawet jak sił brak...

    OdpowiedzUsuń
  2. bo strach jest naturalny, a jak sięboimy bać to wpadamy w panikę... więc nie bój się bać...

    Wiersz z banełem w środku
    nie bój się chodzenia po morzu
    nieudanego życia
    wszystkiego najlepszego
    dokładnej sumy niedokładnych danych
    miłości nie dla ciebie
    czekania na nikogo

    przytul w ten czas nieludzki
    swe ucho do poduszki
    bo to co nas spotyka
    przychodzi spoza nas
    ks. Jan Twardowski

    OdpowiedzUsuń
  3. proste słowa a tyle mówią..."nie bój się bać"....cudne...więc idź przed siebie a strach niech Ci będzie opoką....

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudny czas choroby pokazuje ,kto Twoim przyjacielem ,kto obojętny .Znajdą się też tchórze ,którzy będą stronić od Ciebie z obawy ,że się zarażą.
    Nawet najdzielniejszy człowiek ma swoje wzloty i upadki.
    Myślę o Tobie i jestem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  5. ..i nie bójmy sie bać, bo to jest naturalne.. uczucie strachu z różnych przyczyn towarzyszy nam przez całe nasze istnienie i ma takie 'wielkie oczy'..

    - pozdrawiam bardzo ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Livia ma według mnie dużo racji, takie nieprzyjemne czy wręcz przerażające chwile w życiu człowieka pokazują wiele nam o otaczających nas osobach.

    Sam po sobie wiem jak walczyłem z moim rakiem, że wsparcie znajomych, przyjaciół i rodziny jest czymś, co nie mieści się chyba w żadnej skali oceny przydatności dla człowieka. Właśnie dzięki wsparciu takich osób w pewnym momencie stwierdziłem, że nie będę się bawił z rakiem, jeśli chce wojny będzie ją miał. Choć nie przeczę, że mniej więcej pierwszy miesiąc po diagnozie był dla mnie ciężki, miałem takie chwile, że nawet nie miałem ochoty pisać na blogu, rozmawiać z ludźmi itp.

    Też tak uważam, że w końcu będziesz mogła napisać na blogu, że jesteś zdrowa i wszystko zaczyna się układać jak należy. Nie ma innej opcji według mnie.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiele emocji w tym co napisałaś. Wiele wzruszeń i życiowej codzienności, nie zawsze takiej jakbyśmy pragnęli. Wiesz.. posiadanie dużej ilości przyjaciół, tak naprawdę nie wnosi w nasze życie za wiele. Ale posiadanie garstki - Tych prawdziwych, którzy o czwartej rano odbiorą od Ciebie sms czy telefon - to coś, czego opisać się nie da. Nie miałam raka. Nie chcę dlatego dawać rady czy wskazówek, bo tego nie doświadczyłam. Nie wiem jak to jest żyć z tą świadomością. Miałam stan przednowotworowy. I każdego roku idę na badania cała drżąc.
    Kimkolwiek jesteś, życzę Ci siły abyś wygrała. Ale pamiętaj, że siła oznacza także: smutek, łzy, chwile zwątpienia. Odwaga, to ta iskierka w Tobie, której nie zabijasz a od której każdego dnia na nowo rozpalasz światło dnia codziennego.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń