czwartek, 8 grudnia 2016

nieborak

otrząsam się z pierwszego szoku
już wczoraj od rana na telefonie
bo może się uda gdzieś prędzej dostać
bo może się przyspieszy wizytę
niestety  nie da się  bo raz święta
bo dwa fizjologii mojej nie pogonie
wiec czekanie czekanie
no i jak każdy wertowanie netu i informacji
ale że ja z tych co jak nie usłyszą to nie wierzą
więc wczoraj telefon do przechodni do mego doktora Gi
że mam pytania i czy przyjmie
a mój doktor Gi naprawdę fajny facet
i przyjął mnie dziś z samego rańca
mimo braku miejsc
mimo ze był po nocnym dyżurze
odpowiedział na wszystkie moje pytania
i gdy zapytałam czy jak 20 będę miała kolejne badania
czy mnie przyjmie prywatnie przed świętami
bo ja na zawał zejdę żyjąc w święta w niepewności leczenia
to powiedział "żadne prywatnie na koniec dnia przyjmę panią na fundusz"
było to zaskoczeniem dla mnie ale miłym
bo przecież mógł by zedrzeć ze mnie za prywatną wizytę
bo to ja się chcę dowiedzieć  już a nie czekać tydzień lub dwa na wizytę
ufam swojemu lekarzowi  nigdy mnie nie zawiódł
dziś zapytałam czy mogę kontynuować leczenie u niego
powiedział ze tak tylko niektóre badania takie jak teraz 20grudnia
będę musiała wykonać w odpowiedniej placówce bo NFZ ma wytyczne
ze na przykład tylko szpital wojewódzki lub tylko  placówka onkologiczna
ale po odebraniu wyników ja podejmuje jaki lekarz mnie prowadzi
wiec ja go dziś zapewniłam że ja chcę by on mnie dalej prowadził
może ktoś pomyśli ze powinnam szukać lekarza z napisem profesor z przodu
ale wybaczcie ufam mojemu  lekarzowi zna mnie 17 lat i wierze z mnie nie skrzywdzi
już mi radziła osoba konsultacje u innych lekarzy Gi w moim mieście
to nawet na myśl mi nie przyszło by iść do innego
bo tylko wizyty prywatne by wchodziły w grę(choć na to mnie stać)
i tylko usłyszała bym to samo skoro na wyniku pisze komórki rakowe
nie powiedzą mi nic nowego  i tak jak mój lekarz będą kierować  na badania
i tez do placówek które mogą to wykonać bo NFZ ma wytyczne
wiec ja już postanowiłam tylko mój Gi jak on pokieruje gdzie indziej pójdę
a tak poza tym to uczę się żyć z nieborakiem jak nazwałam mego raka
nie ja pierwsza nie ja ostatnia a rak to nie wyrok


przyznaje się czytając Wasze komentarze jeszcze wczoraj płakałam strasznie
dziś jestem szczęśliwa ze mam takie od Was wsparcie DZIĘKUJE
bo czasem tak niewiele trzeba by otrzeć łzy i wziąć się w garść
a ja dziś już nie płacze tylko oswajam nieboraka
by muc ze spokojem powiedzieć mamie i rodzeństwu
bo kiedyś trzeba będzie i wiem ze nigdy nie będzie dobry czas







13 komentarzy:

  1. Nie będę przynudzał, bo na pewno jeszcze wiele dostaniesz informacji z mądrzejszych źródeł. Ja jak dowiedziałem się rok temu o raku tarczycy na początku nie wiedziałem co robić. Ale po pewnym czasie i po zrozumieniu, że sytuacja jest rozpoznana w początkowej fazie przeszedłem do ataku. Operacja, potem jodowanie i mam nadzieję, że pokazałem rakowi brzydko mówiąc środkowy palec na wiele lat. Tak samo wierzę będzie z Tobą, że za jakiś czas wstawisz tu notkę z informacją o zwycięstwie.

    Pozdrawiam serdecznie.
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  2. trzymaj się i kupę siły ci życzę. bardzo dobry lekarz taki ludzki

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednak są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie :) I taka Twpja postawa bardzo mi się podoba :) Głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
  4. wiara w ludzi to jednak mocna sprawa, trzymaj się swojego Gi skoro na to zasługuje.....prawda, rak nie wyrok a tym bardziej wcześnie wykryty....głowa do góry i ...do boju...

    OdpowiedzUsuń
  5. .. szalenie ważne jest mieć zaufanego lekarza, który będzie Cię prowadził i ogromnie ważne jest wsparcie najbliższych ..
    .. główka do góry Wspaniała Kobieto, ma być dobrze i trzeba w to wierzyć !

    ..teraz uzbrój się w moc i siłę,
    nie wolno zwątpić ani przez chwilę
    bądź bezwzględna w swej wytrwałości
    w pokonywaniu wszelakich trudności!..

    - pozdrawiam Cię najcieplej i najserdeczniej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeszcze nie raz pieprzniesz o glebę, aleeeee podniesiesz się, a jak nie to cię za uszy podniesiem! w kupie siła!

    OdpowiedzUsuń
  7. Matuchnooo.. Kochana! Trzymam kciuki! Ciesze się, że czujesz siłę do walki. To już 90 procent sukcesu! Buziaki
    Loonei

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj ździebełko. Nie strasz mnie a tym bardziej samej siebie. Mogę powiedzieć tylko jedno. W każdej złej i dobrej chwili, jestem z tobą. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. jeśli nie poddałaś się na starcie, to i meta będzie szybko osiągalna... siłę tak naprawdę masz w sobie, chociaż wsparcie innych tę siłę umacnia, buziaki i uściski serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj ździebełko. Ździebełka mają to do siebie, że choć kruche i wątłe na pozór, są najsilniejsze wśród roślin. Właśnie jesteś jedną z nich i przetrwasz wszystko, choć to będzie trudne. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki, choćby miały mi odpaść:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ździebełko nawet nie miej złych myśli, bo tobie na to nie pozwalam, a co wolno mi :) A kciuki jak mi odpadną to lepiej niż tobie miała by stać się krzywda. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Smutne te wieści u Ciebie! Ale jestem pewna, że dasz radę, mądra i silna z Ciebie kobieta, dasz radę! Super, że masz dobrego lekarza. Będziemy Cię wspierać! Przytulam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana tylko nie poddawaj mi się! Na pewno wygrasz z nim. Wierzę w to.

    OdpowiedzUsuń